piątek, 22 grudnia 2017

Miasto Magii - Rozdział VII „Plany”

    Balla obudziła się, kiedy wpadające przez okno promienie słoneczne padły prosto na jej zamknięte oczy. Krzywiąc się lekko, dziewczyna obróciła się na drugi bok, ale niewiele to dało —  skoro już się przebudziła, to nie zaśnie ponownie.
    Przeciągnęła się z jękiem i przetarła oczy. Ziewając podniosła się z łóżka i na boso —   jej palce tonęły w grubym dywanie ułożonym na jasnych panelach —  poszła do toalety. Przemyła twarz zimną wodą, żeby się rozbudzić i przeczesała palcami białe włosy. Prawie sięgnęła po szczotkę, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Dannel wspomniał poprzedniego wieczoru, że wreszcie znalazł dla niej służącą. Należałoby więc ją przetestować.
    Balla wróciła do pokoju i pociągnęła za dzwoneczek wiszący przy jej szerokim łożu z baldachimem. Ze wszystkich mieszkańców rezydencji, to dla niej przypadł najładniejszy i najobszerniejszy pokój. Jego ściany i podłoga były białe, z wielkiego okna rozchodził się widok na wspaniały ogród, a garderoba miała rozmiary mieszkania, w którym żyła dziewczyna, zanim jeszcze opuściła Oreall.
    Balla usiadła na łóżku, na tyle wysokim, że stopy wisiały jej w powietrzu. Czekała na swoją nową służącą, machając nimi, a kiedy do drzwi pokoju ktoś zapukał, przybrała najbardziej zirytowany wyraz twarzy, jaki potrafiła.
    —  Wejść —  zawołała, nie podnosząc zbytnio głosu.
    Do środka zajrzała młoda dziewczyna. Była mocno opalona i miała długie, ciemne włosy. Nieśmiało pochyliła głowę i powiedziała łamanym eańskim:
    —  Pan Dannel mówi, że mam pani usługiwać. Nazywam się…
    Balla wstrzymała ją, unosząc dłoń.
    —  Nie obchodzi mnie, jak się nazywasz. Pomożesz mi się uczesać i ubrać. Będziesz też dbała o czystość mojego pokoju. Masz być na moje każde zawołanie, rozumiesz?
    —  Rozumiem, pani. —  Służąca jeszcze bardziej pochyliła głowę.
    —  I nie odzywaj się niepytana. A teraz zajmij się mną.
    Dobrze, że Dannel znalazł kogoś mówiącego po eańsku, pomyślała. Nie przepadała za onviańskim, ale w sarlańskiej wiosce ciężko było znaleźć kogoś, kto mówiłby w jakimś innym języku. Znalezienie tej dziewczyny niewątpliwie graniczyło z cudem.
    Dannel potrafi wszystko, pomyślała Balla, niemal się uśmiechając. Przyłapała się na tym w ostatniej chwili i z powrotem przywołała chłodny wyraz twarzy. Nie mogła pokazywać emocji przed jakąś tam służącą.
    Dziewczyna rozczesała jej długie, jasne włosy i pomogła włożyć lekką, białą sukienkę i pasujące do niej buty. Służąca spisała się dobrze, dlatego Balla odesłała ją i zeszła na dół na śniadanie.
    Zanim jednak zdążyła zażądać, by kucharz coś jej przygotował, podszedł do niej jakiś służący. Nie pamiętała jego imienia —  czemu miałaby sobie zawracać nim głowę? To tylko zwykły, słaby człowieczek.
    —  Pani Ballo, szanowny pan Dannel wzywa panią do swej czytelni.
    Odesłała chłopaka ruchem dłoni i niemal wbiegła po schodach, kierując się w stronę pokoi Dannela.
    Zdobycie tej rezydencji zawdzięczali jemu —  kradzież pieniędzy nie stanowiła problemu, kiedy miało się magię, a sam budynek został wystawiony na sprzedaż, kiedy mieszkająca w nim rodzina zginęła w tragicznym i tajemniczym wypadku. Nikt z krewnych go nie chciał —  nie w tej chwili —  dlatego Dannel go kupił. Nikt nie musiał wiedzieć, że to on zadbał o to, żeby jego poprzedni mieszkańcy odeszli.
    Balla zdawała sobie sprawę z tego, że to tylko tymczasowe lokum. Wkrótce —  nie wątpiła w to —  odbiją Oreall i znów tam zamieszkają. Trochę tego żałowała —  o wiele bardziej wolała to miejsce. Nigdy jednak nie przyznałaby tego na głos, a już z pewnością nie Dannelowi.
    Zapewne nie powinna była spodziewać się niczego szczególnego, ale i tak poczuła zawód, kiedy odkryła, że nie tylko ją Dannel zwołał. Samego przywódcy jeszcze nie było, ale w czytelni czekał inny mężczyzna.
    —  Dzień dobry, Mikkel —  przywitała się dziewczyna, siadając na fotelu naprzeciwko niego i zakładając nogę na nogę.
    Wysoki, szczupły blondyn uśmiechnął się do niej, co u większości dziewczyn zwykle skutkowało uginającymi się nogami i rumieńcem. Balla pozostała jednak niewzruszona. Ją interesował tylko jeden mężczyzna.
    —  Dzień dobry. Wiesz, o co z tym wszystkim chodzi?
    Czyli jemu też nic nie powiedział, pomyślała. Pocieszyła ją ta myśl. Mikkel zazwyczaj wszystkiego dowiadywał się pierwszy, czego nienawidziła. Nawet go lubiła, ale nie mogła zrozumieć, dlaczego to jemu Dannel zwierzał się częściej niż jej.
    —  Nie mam pojęcia —  przyznała. —  Pewnie coś planuje.
    Mikkel przewrócił oczami.
    —  Strach się bać.
    Drzwi nagle otworzyły się z impetem i do środka wszedł Dannel. Pomimo tego, że rude włosy miał w nieładzie, a koszulę nieco pomiętą, serce Balli zatrzepotało, kiedy uśmiechnął się szeroko.
    —  Witajcie, moi drodzy. Mam dla was ważne wieści.
    Nie usiadł, tylko stanął tak, by Balla i Mikkel mogli go obserwować. Uśmiechał się, a w jego błękitnych oczach błyszczało samozadowolenie.
    Mikkel westchnął ciężko i potarł skroń, najwyraźniej niezbyt entuzjastycznie do tego nastawiony.
    —  O co chodzi? Co znowu wymyśliłeś?
    —  Mam pomysł.
    —  Domyśliłem się. Powiesz nam jaki, czy będziesz tak stał, pławiąc się w samozadowoleniu, dopóki się nie domyślimy?
    Balla zmarszczyła brwi i już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie mogła bronić Dannela, jeszcze domyśliliby się jej uczuć i co by wtedy zrobiła? Nie potrafiłaby spojrzeć żadnemu z nich w twarz. Szczególnie nie Dannelowi.
    Musi chodzić o coś ważnego, pomyślała, zaciskając pięści, żeby nie zacząć bębnić palcami o stół ze zniecierpliwienia. Zwykle Dannel angażował w swoje plany więcej osób, nawet jeśli to Balli i Mikkelowi ufał najbardziej.
    —  Musisz taki być? —  jęknął. —  Psujesz mi całą zabawę! —  Przewrócił oczami. —  Szara Wieża —  powiedział. Kiedy nie wywołała to żadnej reakcji, dodał: —  Ean tam kogoś uwięził.
    Mikkel uniósł brwi.
    —  No i? To więzienie, czego się spodziewałeś?
    Balla nie mogła się z nim nie zgodzić. Nie widziała nic dziwnego w tym, co powiedział Dannel.
    Mężczyzna westchnął ciężko.
    —  Dałbyś mi dokończyć, czy musisz krytykować mnie, zanim cokolwiek powiem? —  Nie czekał na odpowiedź. —  To ponoć ktoś niebezpieczny. Ktoś, kto chce zabić Eana. I pomyślałem sobie, że jeśli tę osobę uwolnimy, to z pewnością nam pomoże.
    —  Tak po prostu? Uwolnimy więźnia z Szarej Wieży, z Oreall? —  Mikkel prychnął. —  A Ean na pewno nam na to pozwoli? Czemu nie? —  Pokręcił głową. —  Skąd w ogóle masz tę informację?
    —  Wiesz, skąd. Mam swoich ludzi w Oreall.
    Balla skrzyżowała ręce na piersi. Mogli się kłócić o ten pomysł, ile chcieli. Jej samej wydawał się w porządku, choć martwiła ją jedna sprawa. Sama myśl sprawiała, że coś ściskało ją za serce.
    —  A co z Evasem? —  zapytała cicho. —  Na pewno nam w tym przeszkodzi.
    Dannel wzniósł dłoń.
    —  Mam plan, nie martw się. Wszystko sobie przemyślałem. Wywabimy go z miasta, jakoś od niego odciągniemy. Następnie ty —  wskazał na Ballę —  zajmiesz się wywoływaniem chaosu w Oreall. Nie będziesz z nikim walczyć, jeśli da się tego uniknąć. Po prostu zniszczysz trochę budynków i znikniesz, w porządku?
    Balla skinęła głową, dumna, że ją docenił. Tym razem nie próbowała powstrzymać uśmiechu, choć dbała, by nie gościł na jej ustach zbyt długo. Nie mogła pozwolić, by zobaczyli, że ma uczucia.
    —  A ty — Dannel  zwrócił się do Mikkela —  zajmiesz się dopilnowaniem, żeby Evas nie wrócił nagle do miasta. Potem ci wyjaśnię, co dokładnie masz zrobić.
    Mikkel wpatrywał się w niego twardo.
    —  A jeśli odmówię? Już ci mówiłem, nie będę z nikim dla ciebie walczył.
    To co tu jeszcze robisz?, pomyślała Balla. Nigdy nie potrafiła go zrozumieć.
    —  Nie chcę, żebyś walczył. Chcę, żebyś zadbał, by nikt nie wysłał Evasowi wiadomości o kłopotach w Oreall. Wiem, że Ean trzyma gdzieś magiony transportujące. Znajdziesz je i ukradniesz. Przydadzą nam się.
    Mikkel wciąż przyglądał mu się sceptycznie.
    —  Ten pomysł nadal mnie nie przekonuje —  mruknął. —  Zbyt dużo w nim niepewności. Nic nie wiemy o tym całym więźniu. Skąd wiesz, że nas poprze? Jeśli faktycznie jest taki niebezpieczny, może niech lepiej zostanie tam, gdzie jest…
    —  Na szczęście, to ja tutaj dowodzę, nie ty. Jesteś okropnie nudny, Mike. —  Poklepał go po ramieniu. —  Przemyśl to sobie na spokojnie, a na pewno docenisz mój geniusz. A ty? Co o tym myślisz?
    Balla spojrzała mu prosto w oczy.
    —  Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziałeś. —  Jak mogłaby nie?
    Dannel uśmiechnął się.
    —  Dziękuję. Ty jedna mnie doceniasz. —  Mrugnął do niej. —  Przygotujcie się. Zaczniemy działać jak najszybciej.
    Wyszedł, trzaskając drzwiami. Mikkel westchnął i poszedł za nim. Pewnie będzie próbował skłonić go do zmiany zdania, pomyślała Balla, kręcąc głową. Bez sensu. Dannel nigdy nie wycofuje się ze swoich planów. 
--------------------------
Czas na naszych antagonistów! :D No i zapowiedź jakiejś większej akcji. 
A w następnym rozdziale - powrót do Anelli.

4 komentarze:

  1. Przychodzi mi na myśl to samo pytanie co kiedyś. Dlaczego Mikke trzyma z D., tzn.wiem, ze się przyjaźnią od dawna, aldaczego bierze - jakby sam na tl nie patrzył-czynny udział tym buncie. To jest jeden z powodow, dla którego nie wierze, ze Ean jest kryształowy i dla wszystkich chce dobrze.
    Balla z jednej strony jest denerwująca, ale z drugiej tak naprawdę jest dziecinna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikkel jest po stronie Dannela głównie dlatego, że chce powstrzymać go przed najbardziej radykalnymi działaniami. Ale jest też osobą, która dużo gada i mało robi, więc nie do końca mu to wychodzi...
      Balla młoda jest i głupia ;D

      Dziękuję za komentarz ;*
      Pozdrawiam i życzę wesołych świąt ;D

      Usuń
  2. Podobnie jak Condawiramurs ciekawa jestem czemu Dannel trzyma Mikkela. Już to wyjaśniłaś w odpowiedzi na komentarz, ale czekam, aż wyniknie to z tekstu :D A co do tego planu, to popieram Mikkela. Dużo tu niedomówień, brak konkretów i wydaje mi się, że tylko szczęśliwy zbieg okoliczności albo fart sprawi, że uda im się osiągnąć cel. Dannel nie do końca to chyba przemyślał :D
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienie pojawi się też w tekście, bez obaw ;D A plan faktycznie jest niedopracowany, ale zanim wejdzie w życie, minie trochę czasu, więc zostanie trochę dopracowany ;D Dannel faktycznie nie do końca go przemyślał, jest na to zbyt niecierpliwy ;D

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;*

      Usuń

Każdy komentarz to dodatkowa motywacja do pisania zatem, jeśli czytasz - skomentuj. Choćby i jednym zdaniem.

Nomida zaczarowane-szablony