poniedziałek, 22 stycznia 2018

Miasto Magii - Rozdział IX „Początek kłopotów"

    Gillen sądził, że pojawienie się nowego maga w Oreall namiesza trochę w codziennym życiu miasta, dlatego zdziwił się, kiedy minął tydzień, a wszystko pozostawało takie samo. Dziewczyna gdzieś tam sobie żyła, ale nie miał z nią styczności, a życie toczyło się jak dawniej.
    Nie potrafił nie czuć się nieco rozczarowany. Choć rutyna mu nie przeszkadzała, nie miałby nic przeciwko, gdyby w Oreall wreszcie coś zaczęło się dziać. Nie dało się ukryć, że w mieście panowała wieczna nuda.
    A Gillen musiał kontynuować swą nużącą pracę strażnika bramy. Jego zmiana dobiegała już powoli końca —  jeszcze jakaś godzina i będzie mógł wrócić do domu, do swego równie nudnego życia.
    Z zamyślenia wyrwało go energiczne pukanie. Gillen wyprostował się, zaskoczony.
    —  Wejść! —  zawołał.
    Drzwi otworzyły się.
    —  Cześć, Gil!
    Gillen obrócił się w tamtą stronę zdziwiony. Spodziewał się Sandra —  w końcu kto inny mógłby go odwiedzić? —  ale to nie był on. Zamiast niego, w drzwiach stał chudy dzieciak z rozczochraną blond czupryną —  Fex. Czego on tu szukał?
    —  Nie nazywaj mnie tak —  burknął Gillen i znów skierował swój wzrok na magiony. —  Czego chcesz?
    —  Zmienić cię. —  Fex nie wszedł do środka, oparł się jedynie o framugę. —  No wiesz, na warcie. Nudzę się, nie mam nic do roboty, a ty wyglądasz, jakbyś bardzo nie chciał tu być.
    Gillen prychnął.
    —  Idź stąd, młody. Nawet jakbym mógł się z tobą zamienić, nie zrobiłbym tego. Moja zmiana kończy się za godzinę.
    —  No wiem. Ale pomyślałem sobie, że pewnie chętniej wrócisz tę godzinę szybciej do domu, nie? —  Dzieciak wszedł wreszcie do środka i zamknął za sobą drzwi. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
    Gillen zmrużył oczy. Coś mu tu nie pasowało. Dlaczego ten irytujący dzieciak chciał się go pozbyć? Pewnie planował jakiś głupi kawał. Cóż, Gillen nie pozwoli mu na nic takiego, udaremni jego plany. Jeśli Fex chce robić żarty, niech poczeka na koniec jego zmiany.
    —  Idź sobie —  mruknął tylko, krzyżując ręce na piersi.
    Fex zaśmiał się i usiadł pod ścianą.
    —  Nie, chyba posiedzę sobie z tobą. To ciekawsze niż praca, wiesz?
    Gillen westchnął ciężko. Dlaczego zawsze ktoś musiał przeszkadzać mu w pracy? On chciał tylko odrobiny spokoju!
    —  Rób, co chcesz. Ale jak będziesz mi przeszkadzał, to cię stąd wykopię.
    Fex znowu roześmiał się, był to najbardziej irytujący dźwięk, jaki Gillen kiedykolwiek słyszał. Zerknął na niego przez ramię. Nie masz jakiejś pracy?, pomyślał, ale nie zapytał, bo nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Nie przejmujesz się, że cię wykopią?
    Westchnął, tym razem ciszej i znów wbił wzrok w magiony. Skoro Fex chciał tu siedzieć, proszę bardzo. Byle tylko był cicho i nie przeszkadzał. Jeszcze godzina i stanie się problemem kogoś innego.
    Oczywiście, Fex nie potrafił zachować ciszy na dłużej niż minutę.
    —  Nie lubisz tej pracy, co? —  zagadnął.
    Gillen całą siłą woli powstrzymał się, żeby nie posłać dzieciakowi morderczego spojrzenia. Zamiast tego wzruszył ramionami.
    —  Nic ci do tego.
    —  Dlaczego powiesz Eanowi i nie poprosisz o coś innego? —  dociekał chłopak.
    Bo nie chcę być niewdzięczny, pomyślał Gillen. Mieszkańcy Oreall przyjęli go do miasta, zaopiekowali się nim, dali mu dom i miejsce do życia. W szczególności Ean. Nie chciał odwdzięczać im się, marudząc i narzekając na wszystko, nie dając niczego od siebie.
    Nie mógł jednak powiedzieć tego Fexowi. Nie uzewnętrzniłby się tak przed najbliższym przyjacielem, a Fexa nawet nie lubił. Poza tym, żyli w niebezpiecznych czasach, w których lepiej nie ufać zbytnio nikomu. Ujawnianie słabości nie byłoby szczególnie mądre.
    —  Dlaczego się nie zamkniesz? —  burknął tylko. —  Wiem, że to może być dla ciebie szokujące, ale niektórzy próbują tu dobrze wywiązywać się ze swoich obowiązków. Jak chcesz, to tu siedź, ale mi nie przeszkadzaj, do cholery.
    —  Jak tam sobie chcesz. Chciałem cię tylko uratować od nudy. Jak od niej zdechniesz, to mnie nie wiń.
    Gillen przewrócił oczami. Gotów był na dobre zignorować dzieciaka, ale wtedy jego wzrok padł na kubek z kawą. Pusty kubek z kawą.
    —  Wiesz co? —  Spojrzał na Fexa. —  Może jednak się do czegoś przydasz. Idź mi po kawę. —  Wyciągnął kubek w jego kierunku.
    Fex zerknął na niego przelotnie.
    —  Sam sobie po nią idź. Ja tu wszystkiego popilnuję.
    Gillen prychnął. Jeszcze czego! Zostawić nieodpowiedzialnego dzieciaka, żeby pilnował wejścia do Oreall? Nie był głupi i wiedział, że gdyby zrobił coś takiego, Ean nigdy by mu tego nie wybaczył. Wyrzuciłby go z pracy, a może nawet z miasta. Taki brak odpowiedzialności był niewybaczalny.
    —  Ja mam pracę —  powiedział Gillen. —  Ty nie masz albo masz, ale ją olewasz. Dlatego to ty powinieneś iść mi po tę cholerną kawę. Chyba że coś takiego przerasta twoje zdolności.
    —  Umiem zrobić kawę! —  oburzył się chłopak. Chwycił kubek i wstał, otrzepując spodnie. —  Niech ci będzie, pójdę po tę pieprzoną kawę! Rany, nic dziwnego, że nie masz przyjaciół, skoro wszystkich tak traktujesz!
    Mam przyjaciół, pomyślał Gillen, czując lekkie ukłucie w sercu. Może nie bliskich, ale mam… Nieważne. Co ten głupi dzieciak mógł wiedzieć?
    —  Pamiętaj, piję czarną i bez cukru! —  rzucił za nim, ignorując resztę jego słów.
    Fex z trzaskiem zamknął drzwi, a Gillen odetchnął z ulgą. Jeszcze tylko godzina, pomyślał. Godzina i będę mógł odpocząć.
    Fex wrócił po kilkunastu minutach, zdyszany i zaczerwieniony. Jego włosy były w jeszcze większym nieładzie niż wcześniej. Gillen zagryzł wargi, żeby powstrzymać uśmiech. Dzieciak pewnie biegł całą drogę do swojego mieszkania. I dobrze. Trochę zmęczenia z pewnością mu nie zaszkodzi.
    —  Masz tą swoją kawę. —  Fex z impetem postawił kubek na stole. Dobrze, że był zakryty —  inaczej kawa z pewnością by się wylała. —  Coś jeszcze, jaśnie panie?
    —  Tak, wynoś się. —  Gillen upił łyk napoju i skrzywił się. Smakował okropnie. —  Dziękuję —  powiedział mimo to, bo tego wymagała uprzejmość. Nie, żeby ten gówniarz coś o niej wiedział.
    Chłopak złożył mu teatralny ukłon i poszedł usiąść pod ścianą. Gillen zaś wypił jeszcze jeden łyk i spojrzał w stronę magionów. I zamarł. Na powierzchni jednego z nich migały trzy kropki, jedna znacznie większa od pozostałych.    
    —  Co…? —  Jego serce przyspieszyło. Co to znaczy?, pomyślał. Pan Ean nic nie mówił o tym, że się kogoś spodziewamy…
    Fex zerwał się na równe nogi i niemal przyskoczył do biurka. Pochylił się, nosem prawie dotykając magionu. Migające kropki odbijały się w jego szeroko otwartych, zielonych oczach.
    —  Ktoś tu jest… —  wykrztusił Gillen. —  Powinniśmy… Powinniśmy zawiadomić pana Eana.
    Trzęsącymi się dłońmi sięgał właśnie po magion komunikacyjny, kiedy Fex go powstrzymał.
    —  Czekaj, nie rób tego. Wpuść ich.
    Gillen wyrwał rękę z jego uścisku.
    —  Co?! Czemu miałbym ich wpuszczać? Nie wiemy, kto to jest… —  urwał. Może nie było potrzeby martwić tym Eana. —  Możemy to sprawdzić w księdze… —  Zupełnie nie wiedział, co robić. W jego umyśle panował chaos, a serce biło coraz szybciej. —  Podaj mi…
    —  Nie, nie, nie. Siedź, czekaj. —  Fex chwycił go za ramię i spojrzał prosto w oczy. —  Przepraszam —  powiedział cicho. —  Bardzo przepraszam.
    Jego przerażone zielone oczy były ostatnim, co zobaczył Gillen, zanim ogarnęła go ciemność. 

-----------------------
Wreszcie nowy rozdział ;D Dość krótki, jest tylko wstępem do większej akcji ^^
Następny rozdział - znów Anella ;)

2 komentarze:

  1. A więc i w tej wersji Fex będzie zdrajcą... W sumie nieźle wykombinowane - podać strażnikowi kawę ze środkiem usypiającym. Niby Gillen był taki czujny, a padł w tak prosty sposób. Czyżby to już był ten czas, kiedy Dannell wkracza do gry? Nie będę gdybać, widzę, że jest jeszcze jeden rozdział, więc od razu do niego przejdę.
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był środek usypiający, tylko magia ;) I, tak, czas na Dannela ;D

      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń

Każdy komentarz to dodatkowa motywacja do pisania zatem, jeśli czytasz - skomentuj. Choćby i jednym zdaniem.

Nomida zaczarowane-szablony