sobota, 6 stycznia 2018

Miasto Magii - Rozdział VIII „Lekcja magii” część II

    Zamarła. Jej serce przyspieszyło.
    —  Nie —  powiedziała, zaskoczona własną gwałtownością. —  Nie.
    Ean obrócił się do niej i z żalem zmarszczył brwi.
    —  Anello…
    —  Nie —  powtórzyła i potrząsnęła głową. Nie zmusi jej do tego.
    Ean westchnął i spróbował podejść bliżej, ale ona się cofnęła.
    —  Nie będę używała magii. Nie zmusisz mnie do tego.
    Mężczyzna wzniósł ramiona w obronnym geście.
    —  Nie zamierzam cię zmuszać. Chcę jedynie wyjaśnić kilka rzeczy i nauczyć cię, jak kontrolować swoją magię. Żeby nigdy nie wymknęła ci się spod kontroli.
    Wbiła w niego nieufny wzrok. Nigdy dotąd nie straciła nad magią kontroli —  nigdy, poza tym pierwszym razem… A gdybym zrobiła komuś krzywdę?, pomyślała. Przez przypadek? Nigdy by sobie tego nie wybaczyła.
    Niepewnie podeszła do Eana.
    —  Ale nie będę musiała jej używać? —  upewniła się.
    —  Tylko dziś. I nigdy więcej, chyba że sama będziesz tego chciała.
    Skinęła sztywno głową. Na taki układ mogła się zgodzić, podejrzewała jednak, że tak naprawdę nie miała wyboru. Ean i tak szedł jej na rękę.
    —  I… Nie stanę się od tego zła?
    Mężczyzna znów westchnął. 
    —  Anello, jesteś w Oreall dopiero od wczoraj, ale spotkałaś już kilka osób. Powiedz mi, ile z nich wydawało ci się złymi? Nie niemiłymi, ale takimi, jak opisują nas poza miastem.
    Dziewczyna zawahała się. Najgorsza była póki co Mav, ale nawet ona nie zrobiła nic strasznego, poza powiedzeniem kilku niemiłych słów.
    —  Ja… Nikt. —  Spuściła głowę.
    —  Magowie nie są źli. —  Ean nachylił się ku niej i zniżył głos. —  To, co o nas mówią, to kłamstwa. Rozumiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale taka jest prawda. Przyzwyczaisz się.
    Wątpiła w to, ale nie protestowała więcej. Ean uśmiechnął się.
    —  Możemy zacząć naszą lekcję?
    Usiedli na pobliskiej ławce, stojącej nad brzegiem rzeki. Mężczyzna wyciągnął przed siebie nogi i odetchnął głęboko.
    —  Dobrze, zacznijmy od podstaw. Odkryłaś, że jesteś magiem w wieku siedmiu lat, prawda? Opowiedz mi, jak to się stało.
    Odchrząknęła. Chociaż była wtedy dzieckiem, doskonale pamiętała ten pechowy dzień, dwanaście lat temu…
    —  To był normalny dzień —  zaczęła. —  Nawet nie przeczuwałam, że coś się stanie, ale… —  przerwała i wzięła głęboki wdech. —  Schodziłam wtedy ze schodów w naszej rezydencji. Byliśmy tam całą rodziną, wybieraliśmy się w odwiedziny do ciotki. I wtedy się potknęłam. Spadłam na sam dół i bardzo się potłukłam, ale nie stała mi się krzywda. Mimo to, bardzo mnie bolało i zaczęłam płakać. Wtedy… —  Zadrżała na samo wspomnienie jego twarzy. —  Wtedy Theam, mój… mój brat, zaczął mnie pocieszać. Próbował mnie rozśmieszyć i robił zabawne miny. Zapomniałam o bólu, zaczęłam śmiać się przez łzy i nagle… —  Aż wzdrygnęła się, kiedy przypomniała sobie nagły trzask, który wtedy nastąpił. —  Pękł wazon. Tak po prostu. Nikt go nie dotykał, ale ja siedziałam najbliżej… Wtedy moi rodzice się domyślili.
    Zerknęła na Eana. Mężczyzna, zamyślony, wpatrywał się w rzekę. Wreszcie powiedział:
    —  Są dwa podstawowe rodzaje magii —  wewnętrzna i zewnętrzna. Każdy z nich dzieli się na dwa rodzaje —  tworzącą i manipulującą. Magów tworzących nazywamy Twórcami, zaś manipulujących Manipulatorami. —  Spojrzał na nią. —  Ty jesteś Manipulatorką, tak przynajmniej wynika z twojej opowieści.
    —  Czy to… dobrze? —  Nie podobała jej się ta nazwa.
    Ean wzruszył ramionami.
    —  Czemu nie? Każdy rodzaj magii jest dobry. Przyznam, nazwa jest trochę niefortunna, ale to nie ja ją wymyślałem. Poza tym, dość dobrze opisuje twoje zdolności. Możesz wpływać na otoczenie. To właśnie zrobiłaś, wysadzając w powietrze tamten wazon, dwanaście lat temu.
    Anella pokiwała głową.
    —  A… Inne zdolności? Na co pozwalają?
    —  Magia wewnętrzna dotyczy tego, co żywe, zewnętrzna —  tego, co martwe. Manipulatorzy potrafią, cóż, manipulować przedmiotami wokół siebie, poruszać niby za pomocą magii i zmieniać ich właściwości, ale nie mają wpływu na żywe ciała. Twórcy zaś potrafią, jak nazwa wskazuje, tworzyć coś z niczego. Przedmioty, substancje… Wszystko, o ile to coś nie jest żywe.
    —  Czyli żadnych roślin —  powiedziała. —  Ani zwierząt. Prawda? A co z pozostałymi dwoma rodzajami? Tymi wewnętrznymi? —  Wbrew sobie zaczynało ją to ciekawić. To nie znaczy, że jestem zła, prawda?, pomyślała i przygryzła wargę, wbijając wzrok we własne stopy.
    —  Magia wewnętrzna również dzieli się dwa podtypy —  umysłową i jednostkową. Umysłowcy potrafią panować nad umysłami —  na przykład czytać w myślach —  zaś Jednostkowcy nad ciałami.
    Anelli zmroziło krew w żyłach. Magia zewnętrzna brzmiała dość niewinnie, ale ta wewnętrzna… Czytanie w myślach? Kontrolowanie ciał? Aż zadrżała i objęła się ramionami. Może to nie zewnętrzni magowie są źli, tylko ci wewnętrzni? Jak być dobrym, mając taką moc?
    Przełknęła ślinę. Głos zadrżał jej, kiedy zapytała:
    —  A ty… A ty jakim typem jesteś?
    —  Umysłowym —  odparł Ean beztrosko. —  Ale nie musisz się martwić. Nie korzystałem ze swoich zdolności już od dawna. Muszę przyznać, że nie jestem najsilniejszym magiem w mieście. Pewnie nie jestem nawet w pierwszej dziesiątce. —  Uśmiechnął się. —  Magia wewnętrzna jest rzadziej spotykana i cięższa do kontrolowania. Nawet osoby posługujące się nią nie zawsze w pełni rozumieją zakres swoich umiejętności.
    To wcale jej nie pocieszyło. Odsunęła się od niego trochę. Proszę, nie czytaj mi w myślach. Nie czytaj mi w myślach. Bała się na niego spojrzeć. Nie chciała go urazić, ale jego zdolności…
    Ean zaśmiał się lekko, bez humoru.
    —  Naprawdę nie musisz się przejmować, ale rozumiem. Niełatwo się przyzwyczaić do życia w otoczeniu magów, prawda? Zaufanie jest tu kluczem. Musisz ufać, że twoi bliscy nie wykorzystują swoich zdolności przeciwko tobie. Jeśli jednak tak się stanie, powinnaś to komuś zgłosić.
    Sama myśl o tym, że ktoś mógłby grzebać w jej głowie, wpływać jakoś na jej ciało, sprawiała, że przechodziły ją dreszcze. Anella opatuliła się mocniej płaszczem i wreszcie popatrzyła na Eana.
    —  Dobrze... —  powiedziała z wahaniem.
    —  W porządku. Widzę, że nie chcesz o tym myśleć. Zmieńmy temat, dobrze? —  Nie czekał na odpowiedź. —  Powiedz mi, skąd wzięła się magia?
    Anella zastanowiła się. Oczywiście, uczyła się o tym.
    —  Magia to moc Stworzycielki —  wyrecytowała. —  Bogini podzieliła się nią z ludźmi, których bardzo kochała. Ale po latach, jeden człowiek, Henret, ją zdradził. Ukradł magię ludziom, zgromadził moc i zaatakował boginię. Stworzycielka nie spodziewała się ataku, ale udało jej się przeżyć. Mimo to, straciła swoją moc, która roztrzaskała się. Odłamki magii spadły na Urtheę, gdzie Henret je zebrał. Dał ich część swoim poplecznikom, resztę ludzkości zaś zniewolił. Rządził przez tysiąc lat, aż wreszcie jeden z jego lojalnych magów oszukał go, ukradł część mocy i dał ją ludzkiej kobiecie, Galli. Ona pokonała Henreta i zwróciła jego moc Stworzycielce, która z wdzięczności pozwoliła jej zbudować Miasto Magii. Niektóre odłamki magii wciąż rozproszone są po świecie i czasami ktoś je znajduje. —  Zniżyła głos. —  I czasami, zamiast oddać bogini, zabiera je dla siebie.
    Ean przyglądał się jej uważnie z wyrazem twarzy, którego nie potrafiła odczytać. W jego oczach lśniło coś, co mogło być gniewem, ale mężczyzna zbyt szybko odwrócił wzrok, więc nie zdążyła się przyjrzeć.
    —  Piękna lekcja historii —  powiedział —  o którą nie prosiłem. Chciałem tylko, żebyś powiedziała, skąd masz moc.
    Poczerwieniała. Czy to dlatego był wściekły?
    —  Przepraszam —  mruknęła.
    —  Nie przepraszaj. Skoro udowodniłaś, że znasz całą historię i to całkiem dobrze, mogę ci powiedzieć, że to wszystko gówno prawda. Przepraszam za słownictwo, ale inaczej ująć się tego nie da.
    Zamarła. Owszem, podejrzewała, że historię odrobinę przekoloryzowano, ale żeby od razu nazywać ją nieprawdziwą? To co w takim razie było prawdą?
    —  Jak to? —  zapytała.
    Ean zignorował pytanie.
    — Powiedz mi, skąd wzięłaś swoją magię?
    —  Ukradłam ją bogini… —  urwała. Nigdy tak naprawdę w to nie wierzyła.
    Ean uśmiechnął się.
    —  Naprawdę? Pamiętasz, jak to zrobiłaś?
    —  Nie… Ale byłam wtedy mała. Może po prostu wypadło mi to z pamięci…
    Mężczyzna prychnął.
    —  Sądzę, że coś takiego raczej byś zapamiętała. Dążę do tego, że wszystko, co kiedykolwiek mówiono ci na temat magii, jest kłamstwem. Ludzie nas nienawidzą, dlatego będą opowiadać na nas temat najokropniejsze historie, żeby tę nienawiść szerzyć. Nie mogę ich za to winić, nie do końca —  wyrządziliśmy im wiele krzywd, w przeszłości. Co nie znaczy, oczywiście, że to, co robią, jest w porządku. —  Westchnął. —  Ale to temat na dłuższą dyskusję. Może porozmawiamy o tym kiedy indziej. Chciałem jedynie ci uświadomić, że nie jesteś złodziejką, a twoja moc nie należy do Stworzycielki, tylko do ciebie, rozumiesz?
    Skinęła głową, choć cały ten koncept wydawał jej się śmieszny. Ta moc nie mogła należeć do niej, była taka… obca i nienaturalna. Anella jej nie chciała, gdyby potrafiła, odrzuciłaby ją.
    —  W porządku. Skoro wiesz już, że nie jesteś złodziejką, a Manipulatorką, myślę, że nadszedł czas na porzucenie teorii i przejście do praktyki. Zamknij proszę oczy.
    Nie chcę, pomyślała słabo, ale zrobiła, jak jej kazał.
    —  Dobrze. Magię kontrolują emocje, szczególnie te silne. Najczęściej ją blokują, uniemożliwiając użycie, ale czasem dzieje się na odwrót. Tak było z tobą dwanaście lat temu. Byłaś pod wpływem silnych i sprzecznych emocji, co spowodowało zagotowanie się kanałów i wybuch. Prawdopodobnie coś takiego nie stałoby się po raz drugi —  wybuchy zdarzają się zazwyczaj raz w życiu, więc nie musisz się tym martwić. Teraz zajmiemy się odblokowaniem twoich kanałów, żebyś mogła używać magii swobodnie.
    Nie, pomyślała, ale ugryzła się w język i pokiwała głową. Nie chciała tego, nie chciała używać magii, nigdy. Ale musiała być posłuszna.
    —  Wsłuchaj się w swoje wnętrze, w swoje ciało. Z pewnością to poczujesz.
    Zacisnęła mocniej powieki, wzięła głęboki wdech i zanurkowała w głąb swego ciała. Natychmiast zrozumiała, o czym mówił Ean.
    —  Kanały nie są widoczne, ale znajdują się w twoim ciele. To przez nie przepływa magia. Rozprowadzają ją po twoim wnętrzu i pomagają wydostać się na zewnątrz.
   Czuła je, jakby niewidoczne żyły wewnątrz całego jej ciała, wypełnione czymś szumiącym i mrowiącym. Było to bardzo delikatne uczucie, którego nie zauważyłaby z pewnością nigdy, gdyby o nim nie wiedziała. To tak, jak nie zdajesz sobie sprawy z własnego oddychania czy mrugania, dopóki o tym nie pomyślisz, doszła do wniosku.
     —  Twoje kanały są zablokowane, magia nie może wydostać się na zewnątrz, chyba że podczas wybuchu. Odblokowanie ich nie jest trudne. Przede wszystkim, musisz zapanować nad własnymi emocjami. Wyciszyć się. Nieliczni magowie potrafią używać magii, kiedy targają nimi silne emocje —  to wymaga umiejętności.
     Pokiwała głową. Nie obchodziło jej to —  przecież nie będzie używać magii.
     —  W porządku. —  Ean delikatnie położył jej dłoń na ramieniu. —  Teraz się skup. Zrelaksuj. Zapomnij o mnie i o wszystkim innym, wsłuchaj się tylko w szum rzeki i ten cholerny deszcz.
     Zaśmiała się, ale zaraz zamilkła i skupiła się.
     Szum rzeki wcale nie był taki spokojny i kojący, a deszcz padał coraz mocniej, mimo to Anella już po chwili zaczęła się rozluźniać. Wiatr targał jej włosy, ale nie przeszkadzało jej to. Wdychała zapach wody, oddychając głęboko i próbując nie myśleć o niczym. Zapomnieć o tym, gdzie się znajdowała i dlaczego. Zapomnieć, kim była i co tu robiła.
     Zmęczenie odczuwane po nieprzespanej nocy z pewnością pomogło, bo już po chwili Anella zaczęła odpływać. Osunęła się nieco na ławce, siadając wygodniej. Nie powinna się tak rozluźniać —  była przecież w Mieście Magii. Ale odkąd się tu znalazła, nie przytrafiło jej się nic złego. Wszyscy byli tacy mili i tak dobrze ją traktowali. Nikt nie bał się jej przez to, kim była. Pod pewnymi względami, to miejsce było lepsze niż dom.
     Ktoś delikatnie potrząsnął ją za ramię. Anella otworzyła oczy i rozejrzała się, zdezorientowana.
     Ean zaśmiał się.
     —  Nie do końca chodziło mi o to, żebyś zasnęła, ale może podziałało. Sprawdź swoje kanały.
     Anella zaczerwieniła się. Nie miała zamiaru zasypiać, ale była tak zmęczona, że wystarczyło samo zamknięcie oczu. Posłusznie sprawdziła swoje kanały.
    Wrażenie mrowienia pozostało, ale coś się zmieniło. Jakby otworzyła się jakaś niewidzialna brama, która uwolniła wszystko, pozwalając na swobodny przepływ magii.
     —  Wydaje mi się, że zadziałało —  powiedziała Anella, otwierając oczy.
     Ean uśmiechnął się szeroko.
     —  Widzisz? Wiedziałem, że ci się uda. Możesz spróbować coś zrobić, jeśli chcesz.
     Jej rumieniec natychmiast zbladł.
    —  Nie.
    Ean westchnął.
    —  W porządku, nie będę cię zmuszał. Ale musisz coś zrozumieć —  magia jest nieodłączną częścią ciebie. Nie możesz jej nienawidzić, musisz ją zaakceptować. Rozumiesz? Magia nie jest zła, jeśli ty nie jesteś zła.
    Anella spuściła głowę.
    —  Rozumiem. Ale i tak nie chcę jej używać.
    —  Może nie jesteś jeszcze gotowa. W porządku, nie będę cię popędzał. Wszystko w swoim czasie. Wyjaśnię ci jeszcze tylko kilka rzeczy i jesteś wolna. Swoją magię możesz wykorzystywać jak chcesz, możesz nawet jej nie używać. Ale musisz pamiętać, że magia wypuszczona z twojego ciała, wraca tylko w połowie. Z każdym użyciem masz jej coraz mniej. Pamiętaj o tym.
    —  A ile jej mam?
    —  Pod tym względem jesteś raczej przeciętna. Każdy kolejny mag ma w sobie mniej magii niż ten urodzony przed nim. Jesteś więc silniejsza od tych urodzonych po tobie, lecz słabsza od starszych od ciebie. Zdarzają się, oczywiście, anomalie —  ci, którzy rodzą się z nienaturalnie dużą ilością magii lub nie mają jej prawie wcale. Ale to rzadkość, tak jak i magowie są rzadkością. Wiesz —  dodał z nutką żalu w głosie —  magia wymiera. Zanika. W końcu magowie w ogóle przestaną przychodzić na świat.
    Nigdy nie przyszło jej to do głowy. Ludzie ucieszyliby się, gdyby się o tym dowiedzieli, pomyślała Anella. Ja też powinnam się cieszyć. Ale… Nie wiedziała, jak się z tym czuć. Nie była normalnym człowiekiem, ale nie czuła się też w pełni magiem. Jak wyglądałoby jej życie, gdyby magii nagle zabrakło? Gdyby nagle straciła całą moc?
    Dlaczego ta myśl ją przerażała? 

-----------------------
Jest i druga część rozdziału ósmego. Anella uczy się trochę o teorii magii... W sumie, jeśli chodzi o działanie magii, nic nie zmieniło się od poprzedniej wersji. Zmieniły się za to wierzenia, na temat tego, skąd ta magia pochodzi. W poprzedniej wersji niezbyt wnikałam w historię Stworzycielki, Henreta i Galli, co jest aż dziwne, bo to chyba najważniejszy wątek w całym opowiadaniu, nawet jeśli w pierwszej części nie ma takiego znaczenia... 
W następnym rozdziale - POV Gillena i wreszcie coś zaczyna dziać się na poważnie. 

6 komentarzy:

  1. Witaj!
    Przybyłem tu zachęcony z jakiegoś innego bloga, jakiego czytam.
    Przyznam, że jestem pod wrażeniem, bo naprawdę ciężko o trzymające się kupy fantasy w tych czasach.
    Bardzo podoba mi się nazewnictwo. Jest takie... no kojarzy mi się z elfami, nie wiem jak to inaczej ująć.
    Sam fakt tego, że bohaterka ciągle doszukuje się fałszu wśród ludzi z Oreall mnie wkurza, choć jest zrozumiałe.
    Bardzo lubię Eana i jestem ciekawy, jaką skrywa tajemnice i kim jest ta kobieta, z którą spotkał się w Wieży. I tego poszukiwania czegoś w książkach... dziwnie to zabrzmi, ale jedyne o czym pomyślałem, to że partner Eana szuka jakiegoś sposobu, by mogli mieć dziecko XD Wiem, jestem głupi.
    Pozdrawiam, czekam na next i przy okazji zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nowego czytelnika! :D
      Bardzo mnie cieszy, że jesteś pod wrażeniem. Cóż, staram się, żeby to opowiadanie jakoś trzymało się kupy ;D
      Kiedy wymyślałam nazwy, nawet mi do głowy nie przyszły elfy, ale cieszę się, że się podobają ;D
      Cóż, główna bohaterka musi trochę jeszcze poirytować, bo w końcu nie tak łatwo jest nagle zmienić swoje poglądy ;D
      Jesteś chyba pierwszą osobą, która lubi Eana... Tajemnic to ma on sporo, a kobieta z Wieży już niedługo się pojawi ;D
      Hahaha, rozwaliłeś mnie tym, nie, nie chodziło o dziecko ;D W sumie jeszcze trochę czasu minie, zanim ta zagadka zostanie rozwiązana...

      Dziękuję za komentarz ;*
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Hah, czyli natura maga jest silniejsza niż uprzedzenia: tak można interpretować to, co czuje Anella pod koniec notki. Bardzo podoba mi się to, że skupiasz się dokładniej nad tłem, wierzeniami, magią. Anella deberwowala mnie nieco mniej niż zwykle .p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może niedługo Anella całkiem przestanie Cię denerwować... (pewnie nie ;))

      Dzięki za komentarz ;D

      Usuń
  3. Trochę się wystraszyłam po reakcji Eana na tą historię, którą opowiedziała Anella. Nie wiedziałam, co wyniknie z jego złości;D I w sumie trochę przykro mi się zrobiło, bo ten fragment był mega życiowy. Ktoś całe życie tłukł Anelli do głowy, że magowie są źli, wymyślił historię o kradzieży magii, a okazuje się, że prawda jest zupełnie inna. W życiu jest tak samo. Dopóki sami czegoś nie zweryfikujemy, to tak naprawdę nie wiadomo, co jest prawdą a co nie. Na takie refleksje mnie naszło xD

    Lecę dalej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie miałam pojęcia, że to opko może wywoływać u kogoś takie refleksje, ale w sumie to cieszę się, że to robi ;D

      Dziękuję za komentarz ;*
      Pozdrawiam ^^
      Niedługo zajrzę do Ciebie, obiecuję ;*

      Usuń

Każdy komentarz to dodatkowa motywacja do pisania zatem, jeśli czytasz - skomentuj. Choćby i jednym zdaniem.

Nomida zaczarowane-szablony