sobota, 31 marca 2018

Miasto Magii - Rozdział XVI „Blizny”

    Mikkel stał w swoim hotelowym pokoju, przyglądając się swojej twarzy w lustrze zawieszonym na ścianie. Nie wyglądał najlepiej, ba!, nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio prezentował się tak źle.
    Przynajmniej nie bolało. Już nie. Mikkel podejrzewał, że nigdy nie zapomni tego okropnego, rozdzierającego odczucia, które przeszyło miejsca, w których dotknęła go czysta magia. I że blizny pozostaną na całe życie.
    Były dwie, w miejscach, na które chlapnęła ta mordercza substancja. Nieregularne granice jednej ciągnęły się od podbródka do policzka, jakimś cudem omijając usta. Druga pokrywała lewe oko i kawałek czoła nad nim. Skóra w tych miejscach poszarzała, zmarszczyła się i stwardniała na kamień. Mężczyzna nie czuł nic, kiedy jej dotykał. Nie uginała się pod naciskiem palca, a oko nie poruszało się.
    I tak miałem sporo szczęścia, pomyślał. Utrata wzroku w jednym oku była niczym w porównaniu z tym, co stałoby się, gdyby czysta magia wdarłaby się do jego ust albo nosa. Zginąłby, tego był pewien. Miał szczęście, ale i tak czuł się jak idiota.
    Nie powinienem był jej straszyć, pomyślał. Biedna dziewczyna, była taka przerażona… A także zaskakująco szybka. Stracił nad nią kontrolę dosłownie na sekundę, a ona w tym czasie niemal go zabiła. Nie winił jej za to, sam się prosił o to, co się stało. Nie znał jej, musiała być nowa. Cenny nabytek dla Oreall.
    Mikkel westchnął i odszedł od lustra. Położył się na łóżku. Dannel i Balla wciąż nie wrócili, Sanna wypatrywała ich pod hotelem. Miał nadzieję, że wszystko poszło dobrze, że Dannelowi udało się wydostać więźnia. On sam wyniósł się z Oreall zaraz po tym, jak ta dziewczyna go zaatakowała. Oszołomiony bólem nawet nie wiedział, co się dookoła niego działo, udało mu się jednak uciec niezauważonym.
    A jednak zawiódł. Dannel kazał mu powstrzymać Steena od wezwania na pomoc Evasa, jednak nie to chciał zrobić Mikkel. Wręcz przeciwnie, chciał się upewnić, że Evas wróci do miasta i powstrzyma Dannela. Owszem, mogło skończyć się to jego śmiercią, ale… Ale być może innego wyjścia już nie było. Kiedyś Mikkel sądził, że zdoła przemówić Dannelowi do rozsądku, że powstrzyma go od krzywdzenia innych. Te złudzenia dawno już jednak prysnęły.
    Atak na wioskę, który miał odwrócić uwagę Evasa, był przegięciem.
    Mikkel wątpił, by zdobył się na to po raz kolejny. Dannel był jego najbliższym przyjacielem, znali się, odkąd obaj trafili do Oreall jako dzieci. Od tego czasu byli praktycznie nierozłączni, ale nie znaczyło to, że Mikkel zgadzał się ze wszystkimi poglądami Dannela. Próbował go powstrzymać wielokrotnie, szczególnie przed buntem, ale przyjaciel i tak zawsze stawiał na swoje.
    Mikkel zamknął oczy —  a raczej oko, to lewe wciąż pozostawało nieruchome. Czuł się wykończony. Podejrzewał, że to jakiś wpływ czystej magii. Wiele oddałby za chwilę snu, ale musiał czekać. Jeśli coś stało się Dannelowi i Balli…
    Drzwi do jego pokoju otworzyły się gwałtownie. Mikkel zerwał się na równe nogi, spodziewając się ataku, i odetchnął z ulgą, widząc przybysza.
    —  Mike! —  zawołał Dannel. —  Sanna powiedziała, że jesteś ranny! —  Przyjrzał się twarzy przyjaciela. —  O kurwa, co ci się stało?
    Mikkel westchnął i potarł skroń, siadając z powrotem na łóżku.
    —  Nie wrzeszcz tak, ktoś cię usłyszy. Zamknij drzwi. I nie panikuj, nie jest tak źle. —  Wskazał na swoją twarz. —  To czysta magia. Ale przeżyję.
    Dannel wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.
    —  Kto ci to zrobił? Steen? Przysięgam, znajdę skurwiela i zajebię…
    Mikkel uniósł dłoń, chcąc powstrzymać potok wściekłych słów przyjaciela.
    —  To nie Steen. To była dziewczyna. Nie znam jej, może być nowa.
    —  Suka —  rzucił Dannel. —  Ją też zabiję.
    Mikkel westchnął.
    —  Nikogo nie będziesz zabijał. To moja wina, nie jej. Wystraszyłam ją, to się broniła.
    Dannel prychnął.
    —  Ile razy mam ci mówić, że jesteś za miękki? Powinieneś tę sukę zapierdolić, a nie…
    —  Dannel —  przerwał mu Mikkel stanowczym tonem. —  Skończ. Nie mam ochoty tego słuchać. Powiedz mi lepiej, jak ci poszło z tym więźniem?
    Dannel wbił wzrok w podłogę i przestąpił z nogi na nogę. Milczał przez dłuższy czas, a Mikkel poczuł, że wbrew sobie zaczyna się uśmiechać.
    —  Wiesz… Może miałeś rację… —  mruknął w końcu Dannel. —  Może to faktycznie był błąd. Ty straciłeś pół twarzy, a w zamian za to zyskaliśmy… —  Pokręcił głową. —  Nawet nie wiem, co. Ta baba to kompletna wariatka. I w dodatku nie może używać magii, została zablokowana, czy coś w tym stylu. Jest kompletnie bezużyteczna.
    Mikkel wstał i uśmiechnął się.
    —  Naprawdę? Cóż, w takim razie chętnie ją poznam. —  Nie miał ochoty wychodzić, ale ciekawiła go ta tajemnicza więźniarka. Wątpił, żeby faktycznie była taka szalona. Nie wiadomo, ile czasu spędziła uwięziona. Miała prawo do pewnej niestabilności.
    Dannel zaśmiał się bez humoru.
    —  Niech ci będzie. Obyś tylko tego nie pożałował. I nie mów mi, że cię nie ostrzegałem.
    —  Strach się bać. —  Mikkel uśmiechnął się pod nosem.
*
    Pokój Balli i Sanny znajdował się po drugiej stronie korytarza. Już zbliżając się do niego, Mikkel usłyszał donośny kobiecy głos. Zapukał.
    —  Wejść! —  zawołała Balla.
    Pierwszym, co zobaczył po wejściu, była Sanna, stojąca przy oknie wychodzącym na ulicę. Opierała się o parapet ze skrzyżowanymi rękami i marszczyła brwi. Jej długie, blond włosy poruszały się lekko —  przed uchylone okno do środka dostawał się przyjemnie chłodzący wietrzyk.
    Balla siedziała na swoim łóżku, zaś na tym obok usadowiła się nieznajoma Mikkelowi kobieta. Znacznie różniła się od swoich towarzyszek. Miała skórę tak ciemną, że niemal czarną i burzę loków na głowie. Kiedy zobaczyła Mikkela, stojącego w drzwiach, wstała i okazało się, że niemal dorównywała mu wzrostem.
    A to było zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że Mikkel nie znał nikogo wyższego od niego.
    Kobieta niemal do niego podbiegła. Chwyciła jego rękę i potrząsnęła nią entuzjastycznie. Oczy miała duże i pełne szaleństwa, zaś jej szeroki uśmiech przyprawiał o dreszcze.
    —  Ach, witaj, przystojniaku. —  Puściła jego rękę i przygładziła nieco włosy. —  Co ci się stało w twarz? Witaj z powrotem, rudy —  rzuciła do Dannela, który wciąż stał na korytarzu.
    Mężczyźni weszli do środka.
    —  Nic przyjemnego —  odpowiedział Mikkel kobiecie. —  Nazywam się Mikkel Nettocal. A pani to…?
    —  Ellain. Ellain Feza. —  Odstąpiła od niego o krok i obróciła się wokół własnej osi, rozkładając szeroko ręce. —  Nawet nie wiecie, jak przyjemnie jest znowu być na wolności! —  zawołała i roześmiała się. Zaraz jednak spoważniała i zwróciła się do Dannela: —  Rozmawiałam właśnie z tą uroczą panienką. —  Wskazała na Ballę. —  I zdecydowałam, że wam pomogę, pod jednym warunkiem. Wy pomożecie mi się zemścić. 

-------------------------
Następny rozdział - Anella.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to dodatkowa motywacja do pisania zatem, jeśli czytasz - skomentuj. Choćby i jednym zdaniem.

Nomida zaczarowane-szablony